wtorek, 6 grudnia 2016

MIZON Let me out Blackhead peel-off mask

Od dawna kusiło mnie zrobienie sobie maseczki z węglem aktywnym, ale jakoś czarny kolor nie budził mojego zaufania. Dzisiaj jednak wypróbowałam jedną z koreańskich maseczek i powiem Wam, że jestem z niej bardzo zadowolona. Nie spodziewałam się - będąc całkowicie szczerą - takiego efektu.
Maseczkę używa się w bardzo prosty sposób. Na oczyszczoną skórę nosa - producent zaleca wykonanie wcześniej tzw. parówki, aby rozszerzyć pory - i następnie zwilżoną nakleja się plasterek, który ma idealnie wyprofilowany kształt, więc maseczka idealnie dopasowuje się do niestandardowego kształtu. Następnie po upłynięciu ok 10-15 min plasterek należy odkleić.
Podoba mi się w tej masce to, że namacalnie widać efekty. Skóra wydaje się być lekko ściągnięta, a czarne punkciki na nosie wyraźnie zmniejszają swoją ilość. Na samym plasterku odklejonym od nosa widać ile nam tego ta maseczka wyciąga. Jest to na prawdę niesamowita ilość nadmiernej ilości sebum, wągrów i innych elementów, które na nosie nie powinny się znajdować.


Maseczkę tą wykonuje się w sposób szybki, bezbolesny i prosty. Ważne jest to, aby nakleić ją na faktycznie dobrze zwilżoną skórę, ponieważ reaguje ona pod wpływem wody. Tam gdzie nos będzie niezmoczony, maseczka nie zadziała - przynajmniej u mnie był taki pusty fragment z tego powodu. Ponadto nie brudzi się podczas jej aplikacji, łatwo sie ją usuwa i od razu wygląda się lepiej. Jak dla mnie produkty koreańskie są na ten moment najlepsze i nic innego na razie ich nie pobiło. Szkoda że za jeden plasterek płaci się ok 4 zł, wiem że nie jest to jakaś fenomenalna kwota, ale mimo wszystko...

Odsyłam Was do oficjalnej strony Mizon Polska, gdzie możecie kupić ten produkt i wiele innych. Może sami polecicie mi coś do wypróbowania?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz