niedziela, 22 stycznia 2017

"La la land" - Bo warto marzyć

Hej,
dzisiaj trochę inaczej - bo nie o kosmetykach tylko o filmie. Wczoraj pod wpływem impulsu i chwili oraz mocy reklam polecających film skusiłyśmy się z przyjaciółką na spektakl "La la land".


Gatunek: musical, romans
Produkcja: USA
Główni aktorzy: Ryan Gosling, Emma Stone


Czym właściwie jest ten film? Jest on historią, o dwojgu ludziach, będących w nieciekawej sytuacji życiowej, poddających się wymogom życia, mających marzenia i wierzących nie tylko w ich realizację, ale także ich sens. On - niedoceniony pianista jazzowy, ona - niedoświadczona aktorka. Obydwoje mają marzenia, cele. Chcą je realizować, lecz biorą się za to od złej strony. Starają się ruszyć na przód, lecz im to nie wychodzi. Czyż nie podobnie jest w naszym życiu - czasami nawet przy największych staraniach nic nie wychodzi. Wtedy najczęściej się poddajemy. Jeśli tak macie - to jest to film dla Was.
Ta dwójka spotyka się przez przypadek i już wtedy można domyślić się, jak wielkiego kalibru to będzie romans. Historia płata im przeróżne figle, a życie ich nie oszczędza. Oni jednak dopingują się nawzajem w próbach spełnienia swoich marzeń. Jest to pewnego rodzaju utopia - o której każdy marzy. Wspierać i być wspieranym przez ukochaną osobę.
Marzenia sprawiają, że życie ma jakiś cel. Gdy realizujemy to, czego pragniemy, jesteśmy szczęśliwi. Przynajmniej tak powinno być. W rzeczywistości przestajemy realizować marzenia - ponieważ stwierdzamy, że są one nie do zrealizowania. Niewykonalne. Co gorsza - w pewnym momencie przestajemy marzyć - bo boimy się tego, co z tego wyniknie, lub jak się będziemy czuć gdy nam się nie uda.

Idąc na ten film pamiętajcie, że jest to musical - gatunek za którym wiele z Was nie przepada. Parę dni temu słuchałam opinii koleżanki, że jej się nie podobał, ponieważ już na samym początku śpiewali i tańczyli na samochodach, a później też nie było "lepiej", bo śpiewanie i tańczenie było cały czas. To jest jednak fundament musicalu. Nie zapominajcie o tym, oglądając go. 

Jeśli mam ocenić, czy jestem zadowolona z obejrzenia tego filmu - tak jestem. Podobała mi się ich historia, chociaż więcej było pokazanych relatywnych możliwości ich życia niż faktycznych sytuacji. Można było to troszkę okroić, natomiast domyślam się, że jest to odpowiedź na pytanie - czy warto marzyć i jakie będą tych marzeń konsekwencje. Bo rzadko się myśli o tym co by było gdyby w kontekście realizowania marzeń lub nie. Oceniam ten film 8/10

Ciekawa jestem jakie Wy macie odczucia po obejrzeniu tego filmu (jeżeli go oglądaliście) oraz czy Wam się podobał, a Ci z Was, którzy nie oglądali, czy wybraliby się na niego do kina.
Poniżej zamieszczam Wam trailer - może Was choć trochę przekona - no wiecie - bądź co bądź tu chodzi o miłość nie? ❤


Miłego wieczoru,
Niepoprawna Romantyczka - bo pamiętajcie, że zawsze warto marzyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz