wtorek, 31 stycznia 2017

Pokaż kotku co masz w środku czyli... UROK IX

W dniu dzisiejszym odebrałam po ogromnym czasie oczekiwania - pudełko - UROK edycja IX. Poprzednia edycja bardzo przypadła mi do gustu, więc cieszę się, że nie przerwałam subskrypcji. Stety, niestety oczywiście podglądłam u niektórych z Was co to pudełeczko w sobie kryje, więc zdecydowałam się zamiast sucho przedstawiać fakty, trochę dodać od siebie. I oto co myślę o zawartości tego cudeńka.



To co mi z karnawałem kojarzy się najbardziej to kolory, mnóstwo kolorów. Pamiętacie zapewne ShinyBox edycję karnawał tegoroczną. Miałam szczerą nadzieję, że pudełko będzie nimi przepełnione - byłam więc mocno rozczarowana, że tak nie było. To pudełko nie miało nastawienia karnawałowego, ale w moje potrzeby trafiło w 100%. 


No tylko popatrzcie na te kolory - czy można się w nich nie zakochać? Są po prostu piękne, neonowe - cudowne. Zrobiłam sobie swatche na ręce i powiem Wam, że pigmentację mają niezłą - róż wymiata. O zgrozo jednym ze słabszych jest niebieski no i klasycznie żółty. Zobaczymy jednak co uda się z nich wyczarować na powiece. Zapowiadają się na prawdę świetnie.


Popatrzcie po za tym na te buźki - nic tylko banan na twarzy od razu się robi. Tak mówią do mnie - "Chodź, popatrz na mnie, jestem taki intensywnie kolorowy - użyj mnie".  Nie będę się więcej rozwodzić na temat tej paletki - na pewno zrobię jej recenzję jak tylko ją wypróbuję na różne imprezy. Paletka oczywiście z W7, cena sugerowana przez producenta to 13,90 zł.

Kolejnym ciekawym elementem są obroże na szyję. Trochę nie w moim stylu, ale może kiedyś je założę. Otrzymałam dwie - jedną taką welurkową, drugą koronkową. Obydwie zapakowane w bardzo urocze saszetki. Wrzuciłam obie do jednej. Saszetki wykorzystam do pakowania drobnych prezentów urodzinowych, bo na prawdę wyglądają elegancko.


Na tej koronkowej znajduje się zawieszka z księżycem - trochę tandetna - plastikowa, ale przez jakiś czas na pewno będzie dobrze wyglądać. Zastanawiam się mocno, czy nie nosić ich w formie branzoletek. Jeszcze zobaczymy. Wyprodukowane przez Skydance, cena sugerowana to 15 zł za sztukę. 


Kolejnym produktem jest płyn micelarny polskiej marki Dottore - nie znam jej, ale na początku byłam przekonana że to jakaś włoska. Taka mało Polska nazwa. Firma produkuje kosmetyki naturalne i ma na tyle ciekawy asortyment, że stwierdziłam, że aż Wam ją podlinkuję. Może znajdziecie coś dla siebie. 


Nigdy się nie spotkałam z płynem z pompką. Zobaczymy jakie będzie jego działanie. Na razie nie otwieram - bo jak to kosmetyki naturalne mają tylko 6 miesięczny okres przydatności po otwarciu. Poczekam, aż skończę obecnego micelara i wtedy zobaczymy. Cena sugerowana to 59 zł.

Ostatnim produktem dużym jest krem na celulit firmy Vialise. Szukałam w internecie ale nie znalazłam żadnych innych produktów tej marki - też mi nie znanej. Mam jednak nadzieję, że skoro jest taki wyjątkowy - że aż jedyny - to może będzie skuteczny. Zawiera ekstrakty z kasztanowca, ruszczyka kolczastego, alg i innych. Generalnie skład prezentuje się imponująco. Zaleca się go stosować 2 razy dziennie a efekty mają przyjść po 30 dniach. Właśnie kończy się moje masełko z Ziaji więc zobaczymy. Cena sugerowana przez producenta to 199 zł. (Łał - oby działał)


Ostatnim dodatkiem - upominkiem - są dwie herbatki z QBox'a. Szkoda, że dostałam dwie takie same, bo z chęcią wypróbowałabym też innych smaków i zapachów. Dobrze są zapakowane, bo w tym papierowym opakowaniu w środku jest folijka - więc aromat nie ucieka - oraz ma strunowe zamykanie - więc nic nie roztarga się, nie wysypie, nie zmarnuje. Zapach obłędny - cynamonowo - ... - własnie nie wiem jak go opisać, ale kojarzy mi się z grzańcem i świętami bożego narodzenia.


Oczywiście były dodatki w formie próbek i o dziwo mała ilość makulatury - bo tylko ulotka z W7 odnośnie cieni - w sumie to zniżka z perfumerii niebieska. 


Podsumowując - jestem niesamowicie zadowolona z tego pudełka. Jedyny produkt, który nie trafił mi w 100% do gustu to te obroże - ale wiem, że znajdę na nie jakiś patent. Reszta jest dopracowana idealnie - nawet próbki z Bioliq. Pudełko zdecydowanie lepsze od Shiny w tym miesiącu, chociaż nie miało aż tylu produktów. Postawili zdecydowanie na jakość i unikalność produktów, co w takich pudełkach cenię najbardziej.
Całkowity koszt produktów - tych z których jestem w 100% zadowolona - to prawie 295 zł. A zapłaciłam za nie bagatela 49 zł. Jeżeli ktoś jeszcze chce zamówić to gorąco zachęcam. Wiem, że wznowili edycję, ponieważ już przedwczoraj wszystko było wyprzedane. Jeśli tylko jesteście chętne - UROK IX czeka na Was :)
Dajcie mi znać koniecznie co Wam przypadło do gustu w tym pudełku, co niekoniecznie czy też czy pudełko sprawiło na Was tak pozytywne wrażenie jak na mnie, czy raczej nie. Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie.

Miłego dnia,
Niepoprawna Romantyczka

4 komentarze:

  1. Pierwszy raz słyszę o tych pudełeczkach :)
    oprócz paletki podoba mi się wszystko! :)
    Daj znać jak się sprawdzają te produkty, szczególnie ten płyn micelarny, bo to, że jest to Polska firma to przekonuje do siebie :)
    Pozdrawiam :*
    www.pudernik.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne, co mnie zniechęciło to te obroże na szyję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można je komuś dać. Ja traktuję je jako dodatek. W poprzednim była maska, którą nieraz wykorzystałam, tym razem obroże. Nie we wszystkie gusta zawsze się trafi :)

      Usuń